środa, 22 grudnia 2010

Wesołych Świąt




“Witaj gwiazdo złota
na niebios przestworze
Witaj nam radośnie
Dzieciąteczko Boże!
Wznieś łask pełne dłonie
nad głowy naszemi
My Ci zaśpiewamy
po calutkiej Ziemi;

My Ci zaśpiewamy
wesołymi tony,
na kościółku Twoim
uderzymy w dzwony.
I tak dźwięczeć będzie
pieśń radosna wszędzie;
Hej! kolęda, kolęda,
Hej! kolęda, kolęda.”


Zdrowych, pogodnych i wesołych
 Świąt Bożego Narodzenia
 a także szampańskiej 
Sylwestrowej zabawy,
 życzę wszystkim Czytelnikom
- Małgorzata


Na zdjęciu pierwszym: piernikowe serce według przepisu Jolanny oraz ręcznie malowana bańka przez Kasię F. Tak we fragmencie prezentuje się moja tegoroczna choinka. Dodam, że pięknie pachnąca cynamonem :)
WESOŁYCH!!

czwartek, 16 grudnia 2010

Portrety dzieci

Mała Miss    
Koszulka jeszcze z indywidualnych zamówień od "Wujka Grześka". Pamiętam, że robiłam dwie takie same koszulki. Pewnie dla rodziców owej małej damy. Dzisiaj w dobie szybkich wydruków na wszystkim czego dusza zapragnie, udali by się do fotografa lub podobnego punktu w super-hiper-markcie jakich ci u nas dostatek. W tedy (ok.2003r) to takie proste nie było a jeśli osiągalne to i droższe niż ręczny portret wykonany przez studentkę grafiki :) Dzisiaj wszystko się odwruciło o 180 stopni :)
Ksero co widać na zdjęciu było bardzo kiepskie, półcieni praktycznie brak no i uśmiech od ucha do ucha. Jak już pisałam przy okazji Bjork udany portret to duży sukces ciekawego zdjęcia. Mała Miss wyszła mi, w mojej ocenie na 4- :) Na pewno starałam się jak mogłam aby podobieństwo było jak największe. Pamiętam, że wtedy widząc te koszulki moja sąsiadka zamówiła portret swojej córci na prezent z okazji dnia ojca :) Julcia wyszła mi na 5+, bo sama wybierałam zdjęcie do portretu. Mam na koncie jescze jeden portret malutkiego dzieciątka ok. miesięcznego niemowlaczka. Niedawno znalazłam w materiałach zdjęcie z którego robiłam portret. Niemowlę miało sądę założoną w nosku ale proszono mnie żebym ją pominęła w portrecie. Bardzo mi było żal malutkiego pacjenta i często się zastanawiam jak się miewa i czy zdrówko mu dopisuje. Dzisiaj powinien mieć jakieś 7 lat (!!). Matko ale czas leci. "Wujek Grzesiek" przekazał mi w tedy, że koszulki (też były dwie) bardzo się podobały. Ucieszyło mine to niezmiernie bo ten portrecik wyjątkowo dobrze mi się malowało. Chyba hormony działały. Bobas miał takie duże oczka i minkę, jak Kot ze Shreka :)

piątek, 10 grudnia 2010

Björk.

Björk - zbliżenie
 
Koszulkę tą robiłam na zamówienie ze sklepu "Wujka Grześka". Zamawiającym był pewnikiem jakiś fan bądź fanka :) Malowałam ją prawdopodobnie w 2003 roku. Nie mam zdjęcia całej koszulki bo w tedy bardziej stawiałam na dokumentację samych wzorów. Portret miał wymiary 18 x 23 cm, cóż więcej mogę napisać... Przy portretach najważniejszą rzeczą jest ciekawe nie legitymacyjne zdjęcie. Wtedy bardziej widać szczegóły charakterystyczne dla danej twarzy. Zdjęcie typu dowód czy legitymacja są z reguły równomiernie oświetlone przez co i trudniejsze w ręcznym odtworzeniu. Łatwo w tedy "popełnić" karykaturę lub "wykreować" zupełnie nie znaną nam osobę.
Za oknem znowu śnieży i zimny wiatyr wieje a ponoć mieszkam na "Polskim biegunie ciepła". W lecie na pewno :) 
Pozdrawiam i trzymajcie się ciepło!

czwartek, 2 grudnia 2010

James Blunt - koszulka dla Weroniki.

Szkic koszulki
Kasia F., podczas naszego ostatniego "widzenia" pod koniec października zaproponowała mi cykl koszulek dla córek :) Dziewczyn jest cztery i jak już wcześniej pisałam, dwie najstarsze chodzą w "spadkowych" koszulkach , które zrobiłam dla mamy. Są to "Yellow face", " Zamyślona" i "Chinka" której tu jeszcze nie pokazywałam. Kasia F. wpadła na pomysł żebym w tym roku każdej na urodziny zrobiła po koszulce. Powinna ona przedstawiać motyw o jakim mażą dziewczęta. Najbliższe urodziny, to styczniowe Weroniki, rocznik 2000 :) Długo męczyłam Weronikę o to co lubi albo kogo. Ona jako, że to  piękny typ melancholika błądzącego w otchłaniach swych myśli, powoli odpowiedziała:
- W sumie to nie mam kogoś albo czegoś ulubionego. Ostatnio bardzo mi się podoba piosenka "You're Beautiful". Ale tylko piosenka, ON nie!
Odpowiedziałam:
- OK! Rozumiem.
W sumie od razu pomyślałam o takim wyglądzie tej koszulki. Na pewno będzie to tekst, no bo ON się jej nie podoba :) Tyle, że sam tekst to wydało mi się trochę za mało. Myślę, że nie obrazi się jak umieszczę chociaż 1/2 twarzy ONEGO. W sieci widziałam jeszcze okładkę na której twarz wokalisty była sylwetowa. Prawie gotowy szablon przez co nie tak nachalny, że to właśnie ON. Może jeszcze pokombinuję a tym czasem zamieszczam szkic #1.
Jak myślicie, czy koszulka będzie się podobała??

środa, 1 grudnia 2010

Szufladowe wyzwanie # 12 - Anioły są wśród nas

"Łyczakowskie Zaduszki III"

Już wkrótce mija termin zgłoszeń do kolejnego wyzwania w Szufladzie. Tym razem postanowiłam zgłosić moją pracę fotograficzną. Praca ta przedstawia Anioła z nagrobka na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie.
Zdjęcia zrobiłam podczas wycieczki w roku 2006. Część zdjęć pokazałam na wystawie w Galerii "Pasaż" w Iwoniczu Zdroju w tym samym roku. Tego zdjęcia wówczas nie włączyłam do wystawianych. To jego pierwszy "pokaz".
Cmentarz wygląda bardziej jak tajemniczy ogród wypełniony pięknymi rzeźbami. Zachwyciłam się nim bardzo. Samo miasto urokliwe, wygląda jak Kraków. Niestety przydała by mu się konkretna renowacja bo wiele kamienic to ruiny.
Polecam odwiedzenie Katedry Ormiańskiej. Polichromia  Jana Henryka Rosena po prostu powala swym pięknem. Weszliśmy akurat podczas trwania nabożeństwa i śpiewy chóralne spotęgowały jeszcze mistyczność tego miejsca. Zdjęć tam robić nie wolno ale mojemu 30- letniemu "Fedowi" wyprodukowanemu w CCCP, Pani pozwoliła pstryknąć zdjęcie na czasie B (bez lampy). Zdjęcie nastrojowe ale wzruszone, może kiedyś przy jakiejś okazji pokażę na blogu.
Jedźcie do Lwowa! Koniecznie!!

poniedziałek, 29 listopada 2010

Legolas - nieudany eksperyment

Legolas - porównanie
Ten podkoszulek został zrobiony nie długo po premierze pierwszej części "Władcy Pierścieni". Byłyśmy wszystkie trzy (ja, Anitek i Kamajka) totalnymi fankami książki i filmu. Świat elfów bardzo mnie zafascynował, począwszy od liternictwa na przedmiotach użytkowych kończąc. Stało się tak pewnie dlatego, że kocham secesję za jej płynność i organiczność oraz misterię a rekwizyty filmowe były mocno w klimacie tego okresu.  Śledząc ukazany w filmie świat elfów i ich samych, sprawne oko może wyłowić wiele takich dizajnerskich perełek.
Legolas - szkic
Legolas- szkic układu na koszulce
Przeglądając teczki z projektami koszulek znalazłam ten szkic. Jak widzicie jest zrobiony na kawałku wolnej kartki a duł nawet dokleiłam bo oczywiście zabrakło mi miejsca. Myślę, że w pełni mogłabym się odnaleźć w malarstwie ściennym bo arkusz papieru nawet ten 100x 70 często był dla mnie za mały:) Pamiętam jak na zajęciach z rysunku moi koledzy i  koleżanki z roku zakładali się czy dzisiaj znowu będę doklejać drugi karton :)
Wracając do tematu... Eksperyment nie udany ponieważ do malowania wykorzystałam farbę do tkanin syntetycznych a koszulka była bawełniana. Moje farby się skończyły a Kamajka właśnie malowała sobie anielskie skrzydła na czarnej obcisłej koszulce z syntetyku. Postanowiłam je użyć, bo niestety jak coś zacznę to muszę to skończyć natychmiast, jestem niecierpliwa efektu końcowego. No i niestety farby po praniu zaczęły się  po prostu  wykruszać. Farby do syntetyków nie są tak plastyczne, giętkie i miękkie. Liść który był namalowany z tyłu już całkiem zniknął. Legolasa ostatnio na potrzeby tego wpisu  zrewitalizowałam czarnym pisakiem do tkanin.

Wniosek:
NIGDY NIE EKSPERYMENTUJCIE Z FARBAMI!
UŻYWAJCIE ICH DO TKANIN JAKIM SĄ PRZEZNACZONE!

Legolas na koszulce


Liść - szkic i wykruszone resztki na koszulce

piątek, 26 listopada 2010

Itsy Bitsy Spider...

"Itsy Bitsy spider climbing up the spout
Down came the rain and washed the spider out
Out came the sun and dried up all the rain
Now Itsy Bitsy spider went up the spout again!"

Minuscule Spider

Przed wygaśnięciem mojej umowy na stary numer tel. odebrałam nieoczekiwaną rozmowę. Było to w marcu 2009 roku. Dzwoniła, jak się okazało, moja była klientka z Rzeszowa, Gosia B. Miała dla mnie nowe zlecenie i chciała wiedzieć czy jeszcze maluję koszulki. Czego się nie robi dla starych klientów :) Powiedziałam, że zrobię z przyjemnością. Gosia B. przesłała mi na e-maila zdjęcia oraz adres www z filmikami które ją bardzo urzekły. Bohaterem niektórych jest właśnie ów pajączek. Filmiki są śmieszne, z morałem i obejrzałam je już chyba wszystkie. To właśnie tego długonogiego pajączka miałam wykonać na koszulce. Zadanie w kolorze a w domu tylko czarna i biała farba. W sklepach dla plastyków w mieście w którym aktualnie mieszkam -farb do tkanin brak. W ogóle zaopatrzenie jest żenujące, biorąc pod uwagę jego wielkość i fakt że mieści się tu liceum plastyczne. Ostatnio pojawiło się światełko w tunelu za sprawą nowego sklepu na ul. Urszulańskiej, który z miesiąca na miesiąc powiększa swój asortyment. Z pomocą przyszła mi koleżanka Anita, która po studiach pozostała w Rzeszowie. Zakupiła a wręcz za sponsorowała mi komplet kolorowych farb i przywiozła je  osobiście pokonując 80 km! Maluję nimi do dziś :) Anito wielkie dzięki :***
Po ustaleniu z Gosią wyglądu koszulki, zabrałam się do pracy. Oto jej wynik. Nie dotarł do mnie żaden e-mail z reklamacją. Pozostaję więc w nadziei, że koszulka dobrze się trzyma do dnia dzisiejszego.


Minuscule Spider (całość)

poniedziałek, 22 listopada 2010

Zapowiedź artykułu i Szufladowy blog-hop candy.



Właśnie skończyłam pracę nad koszulką "do pościeli" do styczniowo - lutowego numeru "Wena design". Będzie tam pełna instrukcja wykonania takiej koszulki dla siebie czy dla kogoś bliskiego. Myślę, że to fajny pomysł na walentynkowy prezent.

Tymczasem biorę udział w kolejnym konkursie Szuflady. Hasło już rozwiązane i przesłane.Teraz trzymam kciuki za szczęśliwe dla mnie wyniki losowania!

piątek, 19 listopada 2010

Sekrety warsztatu #1 - pilśnia i gąbka.

Postanowiłam podzielić się z Wami tajnikami mojego warsztatu. To właśnie z myślą o tych, których zafascynowało malowanie na tkaninie poświęcam ten cykl wpisów.

Pilśnia rewers
 Moja mama używała tej właśnie pilśniowej płyty do wyciągania z form swoich słodkich wypieków. Kiedy poczyniłam swoje pierwsze kroki przy stworzeniu koszulki z glanami to właśnie tą deskę włożyłam do środka koszulki. Ma ona już swoje lata i warstwę wsiąkniętych w nią farb :) Pilśnia jest świetną pomocą przy malowaniu. Jej szorstka powierzchnia przytrzymuje materiał, tak jak by się go rozpięło na tamburynie do haftowania. Materiał ten jest też bardzo chłonny więc, w miejscach w których farba nam wsiąka w płytę i tak nie traci na przyczepności. Można do niej spokojnie przypinać szablon szpilkami tak aby w trakcie pracy nam się nie przesunął. Do przypinania szablonu odradzam używania pinesek ponieważ są one grube i często przecinają bawełniany materiał. 

Pilśnia awers
Druga strona płyty jest pocięta bo często na niej właśnie wycinałam szablony. Teraz robię to na grubej 5 mm tekturze. Noże się tak szybko nie tępią.

Gąbeczka

Drobna kąpielowa gąbka lub (jak na zdjęciu) papiloty to nasz główny "pędzel". Możemy wyciąć sobie taki kawałek jakim najlepiej będzie nam się pracowało. Duże są świetne do większych powierzchni a drobne do szczegółów. Gąbką pracujemy poprzez  tapowanie a to nic innego jak nabieranie farby na gąbkę i nanoszenie jej na malowaną powierzchnię przedmiotu przez ostukiwanie.
W następnym wpisie z tej serii omówię tworzenie szablonu.

Do przeczytania:)

środa, 17 listopada 2010

Joe Jonas - Idole #2


Tego oto młodzieńca zrobiłam dla mojej drugiej kochanej chrześnicy Karoliny. Powstał na jej ubiegłoroczne wrześniowe urodziny. Zdjęcie wybrała sobie sama. Przez chwilę bałam się, że zażyczy sobie w opcji "full kolor" ale na szczęście  przystała na czarno-białą wersję. Chłopak jak z obrazka więc portret nie był trudny do malowania, szczególnie że twarz posiada bardzo charakterystyczne oczy i ich oprawę nie rozpisując się już o fryzurze:) Prezent bardzo ucieszył obdarowaną jest noszony i jak słyszałam bardzo miło komentowany przez pozostałe klasowe fanki owego Jegomościa :P

sobota, 13 listopada 2010

Recykling - puszka na kawę



Wczoraj dokończyłam pudełko/puszkę na kawę. Tak się spodobała mnie i mężowi, że nie wiem czy ostatecznie pojedzie do Włoch :) Najpierw "wikliną" oplotłam całe pudełko, później postanowiłam ją obciąć przez pół. Tą  pozostałą część "wikliny" wykorzystam na podobne pudełko z cukrem.
Kawa świeża z kochanego expresu w ulubionej filiżance - obowiązkowo brązowej. Czy już wspominałam, że kocham brązy?

piątek, 12 listopada 2010

Merkato Natale w Modenie.



Jestem właśnie w trakcie przygotowań rzeczy do wysyłki na Bożonarodzeniowy Jarmark w Modenie. Dzięki kochanej Kasi F. i  jej Mamie mogę wystawić parę rzeczy do sprzedaży w tym pięknym włoskim mieście. To taki typowy jarmark rękodzielniczy jaki można spotkać o tej porze chociażby na krakowskim rynku. Zaczęłam już robić pudełka ręcznie malowane w cztery pory roku na herbatniki, kawę, cukier i mąkę. Wykorzystuje do tego pudełka po herbatkach owocowych mojego synka. Wiedziałam, że kiedyś do czegoś się przydadzą. Dodatkowo zrobię jeszcze jedno na kawę zdobione wikliną z papieru według przepisu z "Wena design" nr3/2009.  Ostatnio zachwyciły mnie również piernikowe ozdoby choinkowe z blogu Jolanny, które na prawdę są  z masy solnej!! Mam trochę foremek na ciastka i myślę, że moje również spodobają się  Włochom. Do robienia ciasta chcę wykorzystać jeszcze moją mamę, która jutro już chce wracać do siebie. Mnie nigdy ta czynność tak dobrze i szybko nie wychodzi jak jej. Dzisiaj czeka mnie więc dużo pracy, bo czas nagli!
- Do przeczytania :)

wtorek, 9 listopada 2010

Freddie Królowej

Freddie (zbliżenie)



Freddiego zrobiłam dla Tomka, prywatnie męża Kamajki. Wybrał zdjęcie oraz nieśmiało zapytał czy udało by mi się odtworzyć także autograf wokalisty. Tomek jest zagorzałym fanem Queen i charyzmatycznej postaci jaką był Freddie Mercury. Przeczytał wszystko co jest związane z zespołem a w salonie ma oprawiony w ramy plakat z okładkami albumów zespołu. Fan na maksa :) Fredzia malowało mi się super bo raz, silne światło i cień a dwa, czernie i biele. Nawet pierwsza próba ręcznego odtworzenia autografu wyszła lepiej niż się tego spodziewałam. Nie dawno dowiedziałam  się, że Fredziu postanowił zostać na jakiś czas w Anglii. Kiedy poprosiłam Tomka o zdjęcie w koszulce okazało się, że nie ma jej w walizkach z weekendowego pobytu na przedmieściach Londynu. Być może wróci na Boże Narodzenie kiedy zjadą do rodzinnych domów ciężko pracujący na obczyźnie rodacy:)
Tym czasem, Fredek solo - bez Tomka :)
Freddie

czwartek, 4 listopada 2010

Szufladowe wyzwanie #10

Nowe wcielenie opaski :)
Pierwszy raz postanowiłam wziąć udział w "Szufladowym wyzwaniu". Chwilę już obserwuję konkursowe zmagania i wreszcie sama się ośmieliłam.
Temat wyzwania #10 to Smaki Dzieciństwa. Ostatnio wróciłam z dwutygodniowego pobytu w domu rodzinnym, gdzie wertowałam szafy w poszukiwaniu wieloletnich zbiorów "tego co się może przydać" :) Wśród sterty worków wygrzebałam wszystkie swoje dziecięce czapki oraz tak popularne kiedyś opaski. Jedną z nich zrobiła mi na zimowy prezent (może i Mikołajowy?) moja Ciocia Miecia, dziś już 78 letnia nestorka naszej rodziny. Ciocia całą rodzinkę ubierała w wełniane swetry i kamizelki, prawdziwa mistrzyni w tym fachu. Popatrzyłam tak na nią (opaskę) z sentymentem i przymierzyłam. Okazało się, że nadal pasuje. Należało ją tylko unowocześnić. Odprułam ten maskujący szycie i marszczący ją pasek a na uatrakcyjnienie jej wybrałam broszkę. Pomysł zaczerpnięty z ostatniego nr "Naj Magazyn". Do wykonania broszki przydały się resztki ślicznego cielęcego juchtu z którego w 1998 zrobiłam swoją pracę dyplomową. Była to damska torebka z puderniczką do kompletu. Tak wczorajszego wieczoru, jednym okiem zerkając na "Ratowników" przypomniałam sobie swoje kaletnicze umiejętności:) Projekt jest zmodyfikowany, różni się od gazetowego oryginału. Opaska przyda się w sam raz na obecną pogodę a ile wspaniałych wspomnień przywołała. Bezcenne...
Znalazłam zdjęcie z czasów jej pierwszego użytkowania. Jestem trzecioklasistką i to moja pierwsza, w dodatku jesienna, wizyta w "Wesołym Miasteczku". Ale była zabawa!


środa, 3 listopada 2010

Kolejny artkuł w "Wena Design"


W listopadowo - grudniowym nr "Wena design" możecie przeczytać mój koleiny artykuł. W formie instruktażowej opisuję jak wykonać własnoręcznie malowany prosty bożonarodzeniowy bieżnik. Jeśli ktoś z Was wykona taki bieżnik, serdecznie proszę o zdjęcia! Czekam na zgłoszenia wraz z nagrodą niespodzianką!  Losowanie w połowie grudnia.
Bardzo chętnie odpowiem też na wasze pytania związane z malowaniem na tkaninie. Piszcie na adres: ziutek7@interia.pl. Odpowiedzi na pytania opublikuję na blogu.
Czekam z niecierpliwością:)

Bożonarodzeniowy bieżnik

sobota, 16 października 2010

Kamajkowy Lenutek

Leny Krawitz (zbliżenie)
Leny Krawitz, to uwielbiany przeze mnie artysta. Szczególnym sentymentem darzę jego piosenkę "I Belong to You" oraz związany z nią teledysk. Na studiach z moimi przyjaciółkami często rozmawiałyśmy o bożyszczach estrady i ekranu. Wymieniałyśmy opinie na temat ich talentów i oczywiście wyglądu. Wszyscy moi znajomi pamiętają do dziś moją ówczesną deklaracje i często ją przypominają podczas wspominkowych wieczorów. Oznajmiłam kiedyś, podczas takiej wieczornej muzycznej debaty, że Leny Krawitz to jedyny Afroamerykanin z którym mogłabym mieć dzieci :). Dzisiaj na wspomnienie tej deklaracji strasznie chce mi się śmiać :)
 Wracając do tematu inspiracji. Był rok 2003, a my na okrągło słuchałyśmy "Greatest Hits" Lenego w artystycznej kuchni na Baldacha. Koszulkę zrobiłam z myślą o sobie, ale tak się spodobała Kamajce (przyjaciółce i współlokatorce), że nie było zmiłuj. Tak do dzisiaj jest jej posiadaczką. Więcej Lenutków nie ma. Do sklepu  zrobiłam go może raz ale i tego nie jestem pewna. Latka lecą a Leny na koszulce i w realu dalej młodziak.

Leny Krawitz

poniedziałek, 11 października 2010

Twarzą w Twarz

Yellow Face

 Lubię malować twarze, szczególnie w ostrych układach światłocieniowych. Moimi mistrzami w tej dziedzinie są El Greco i oczywiście Georges de La Tour. Kolorowe prace nie należą do tych, które chętnie wykonuję ale tutaj szczególnie ujęła mnie właśnie kolorystyka. Zdjęcie oczywiście wypatrzyłam w kolorowym czasopiśmie. Wykadrowałam je - w również ulubiony przeze mnie sposób - wąsko, czyli tylko to co najważniejsze :) Pierwszy kolorowy wyrób trafił do Kasi F. Była to biała koszulka z długimi oliwkowymi rękawami i dekoltem w serek. Drugą różniącą się tylko czarnym kolorem rękawów, zrobiłam  dla kuzynki Basi, na jej grudniowe imieniny. Twarz oczywiście była już czarno biała. Malując ją  wykorzystałam po raz pierwszy srebrną farbkę. Zaznaczyłam nią światło na brwiach i rzęsach oraz moje ówczesne logo. Koszulek z tym motywem zrobiłam stosunkowo niewiele. Osobiście lubię obie wersje. No, może jednak kolorową ciut bardziej...

Silver Face

poniedziałek, 4 października 2010

Paweł & NIN

Nine Inch Nails

Ostatnio miałam okazję porozmawiać chwilę z kolegą Pawłem. Bogu dzięki za portale społecznościowe:) Paweł już kilka lat przebywa na wiecznie zielonej wyspie, porośniętej tylko czterolistną koniczyną. W poszukiwanie szczęścia, zabrał ze sobą na ten nowy ląd również trzy malowane przeze mnie koszulki. Kiedy przesłał mi ich zdjęcia, zdziwiłam się na maksa! Żałuję, że nie uwieczniłam swojej miny. Byłam bardzo zaskoczona.  Po tylu latach nadal wyglądają jakbym je wczoraj malowała. Paweł wytłumaczył się, że rzadko je nosi bo są dla niego zbyt cenne. Mmm..., mile te słowa połechtały moją duszę. Cieszę się, że mają one dla niego szczególne znaczenie. Każdy artysta chciałby coś takiego usłyszeć  :) Koszulki przedstawiają lidera ulubionego zespołu Pawła, Nine Inch Nails. Pamiętam, że na zdjęcie przedstawiające portret wokalisty Paweł był zdecydowany od razu. Drugi motyw przedyskutowaliśmy w artystycznej kuchni na Baldacha. Do dzisiaj mam wszystkie wydruki z motywami które omawialiśmy. Stanęło na tym, że będzie to fragment twarzy bez loga zespołu. Tak wiosną roku 2004 wykonałam te dwie koszulki.

 
NIN - oko

piątek, 24 września 2010

Zamyślona...

Zamyślona (zbliżenie)


Wrzesień jak dywan,
jakich nie bywa
często ostatnio –
płowo-zielony
dywan zdobiony
słońcem dostatnio.

Pejzaż gorący
rżysk i stygnących
gwiazd w zimnym niebie –
smutku, co zawisł
kluczem żurawi –
pejzaż bez ciebie.

Dzień za dniem,
sen za snem,
pełnia i nów,
i słońce znów.
Noce i dni
wciąż nazbyt ładne –
zmierzchy i
świty bezradne.(...)

Chyba to sprawił
wrzesień, że prawie
nic już nie czuję.
Słucham, jak teraz
upał zamiera,
ciszą pulsuje.
Pewno ci dobrze
gdzieś o tej porze,
pewno przyjemnie.
A wokolutko-
pejzaż bez smutku
pejzaż beze mnie.

Uwielbiam tą piosenkę i w wykonaniu Hanny Banaszak i Grzegorza Turnaua. Nie wiem czy to normalne ale zawsze lubię sobie wyobrazić sytuację do której odnosi się , lub z jaką kojarzy mi się dana piosenka.  Ta jest dla mnie jak stojąca kobieta w oknie. Co widzi w oddali? A może patrzy w inną dal - w swoją duszę? Postać w oknie zawsze ma dla mnie melancholijny wyraz. Czy jest to kobieta, mężczyzna czy dziecko, zawsze w ich oczach pojawia się taki dziwny wyraz. Bardzo często ten motyw podejmowałam w fotografii. W sumie, sportretowałam tak większość bliskich mi osób. Uwieczniłam tak moją mamę, 3-letnią wówczas bratanicę i w tym samym wieku synka kuzynki oraz córeczki Kasi F. - najserdeczniejszej przyjaciółki. Dwóm psiapsiółkom i współlokatorkom ze studiów, Anicie i Kasi K., poświęciłam całą "przyoknową" sesję.  Może niektóre zdjęcia tu zamieszczę jeśli sportretowani wyrażą zgodę :)
Tą koszulkę zrobiłam dla Kasi F. Właśnie sprawdziłam datę na zdjęciu i był to 2 styczeń 2004 roku! Postać kobiety wypatrzyłam w jakieś sesji modowej w jednym z kolorowych pism kobiecych.  No cóż jestem plastykiem, który nie tworzy z głowy, malowany motyw muszę mieć przed oczami. Ta postać obejmująca się rękami bardzo mnie urzekła. Słowa piosenki wypełniły to milczące, melancholijne spojrzenie. Kasia F. chciała mieć jakąś moją koszulkę z romantycznym motywem zrobionym specjalnie dla niej. Zrobiłam ją ku pokrzepieniu serca. Kasia po ciężkim okresie swojego życia właśnie wychodziła na prostą. Tą koszulką chciałam żeby  pożegnała się ze smutkiem i nabrała wiatru w żagle. Nawet o tych moich przemyśleniach nie miała pojęcia :) Na tej jednej koszulce się nie skończyło. Zrobiłam jej jeszcze dwie inne. Ostatnio dowiedziałam się, że przekazała je swojej najstarszej córce Patrycji. Stwierdziła, że chyba powinna wyglądać bardziej poważnie jako mama :) I tak moje koszulki nosi już drugie pokolenie. Piękna nastolatka, którą tak niedawno jako dzieciątko, portretowałam przy oknie nad talerzem rosołu.
 Ale ten czas gna...


Zamyślona

wtorek, 14 września 2010

Anioły

Anioł/01 - zbliżenie

To mój ulubiony wzór anioła. Wprawne oko fana na pewno zauważy, że postać anioła to tak naprawdę portret Sade. Uwielbiam jej repertuar. Płyta "Lovers Rock" jest mi szczególnie bliska. Kiedy powstawał ten wzór słuchałam jej praktycznie na okrągło. W modzie, a był to chyba rok 2004 panował urodzaj na anioły. Moje dwie przyjaciółki z którymi mieszkałam na stancji produkowały masowo gipsowe figurki aniołów oraz malowały je na drewnianych skrzyneczkach, czy na porcelanie. Wszystkie te rzeczy trafiały do pobliskiej galerii z rękodziełem i bardzo dobrze się sprzedawały.  W butikach często można było zakupić ubrania z motywem skrzydeł anielskich czy hasłem typu:" I'm not a Angel!". Anioły fruwały nie tylko podczas styczniowego tradycyjnego już "Światełka do nieba", były po prostu wszędzie. I dobrze, bo dobroci nigdy za wiele! :) "Wujek Grzesiek" też wystosował prośbę o aniołkowe T-shirty. Spodobał mu się taki w stylu Mangi. Dał mi wzór i malowałam go wiele, wiele razy. Niestety im więcej go malowałam tym bardziej go nie lubiłam. Sprzedawał się bardzo dobrze ale mnie ten wzór od początku się nie podobał. Nie chciałam go już więcej malować, szukałam lepszego (moim zdaniem) zastępstwa/następcy. I tak wracamy do Sade. Znalazłam to zdjęcie w internecie. Pomyślałam:  "Anielski głos już ma, anielsko wygląda, dodam jej tylko skrzydła i gotowe". Niestety, w sprzedaży nie pobiła swojego Mangowego konkurenta. Zrobiłam niewiele sztuk. Szkoda, bo zawsze tak fajnie  mi się tą Sadelicę malowało:)

Anioł/01 - całość

czwartek, 9 września 2010

T-shirtowe kopie

Zdzisław Beksiński - oryginał i interpretacja ("ZB-Wieża")
Kopia to trochę za duże słowo. Cytując słownik: kopia – dokładne powtórzenie wykonanego wcześniej dzieła (np. rzeźby, obrazu, obiektu architektonicznego), z tego samego (lub tańszego) materiału, przy zastosowaniu tej samej techniki, w tej samej skali. Kopia powinna być oznakowana, tak aby nie nosiła znamion fałszerstwa  (nazwisko osoby sporządzającej kopię jest znane). Kopie wykonuje się w celach dydaktycznych, kolekcjonerskich, dla ochrony dzieła oryginalnego (np. kopię rzeźby, pomnika eksponuje się na wolnym powietrzu, a oryginał wystawia się w muzeum).
Moje kopie na koszulkach nigdy nie były dosłownym przeniesieniem obrazu. Po pierwsze, czasem były to tylko fragmenty dzieł a po drugie, wymiary nie pozwalały na tak dokładne odtworzenie dzieł. Lubię używać określenia "odwzorowywanie w charakterze". Chodziło mi o to aby moja interpretacja danego obrazu była jak najbardziej zbliżona do oryginału. Każdy oglądający koszulkę powinien skojarzyć czyj to jest obraz i przywołać sobie w pamięci jego malarski oryginał.  Muszę jednak przyznać, że chyba sprawdziłam się jako interpretatorka bo po jednej "kopi" przyszły zamówienia na następne :) Wykonałam dużo interpretacji prac Z. Beksińskiego i H.R. Giger. Zdjęć prac tego ostatniego niestety nie posiadam.

Zdzisław Beksiński 1972r (interpretacja) - "ZB-Pejzaż"
Zdzisław Beksiński (interpretacja) - "ZB-Dwoje"


środa, 8 września 2010

Panie od biologii i ekologia

Sowa Śnieżna - zbliżenie

Piękna i dostojna sowa śnieżna, została namalowana właśnie dla "Pani od biologii". Moja koleżanka jeszcze z czasów szkoły podstawowej - Justyna, studiowała ten kierunek na uniwersytecie w Lublinie.  Dla niej wykonałam koszulkę z "Porus cyanus" czyli z sikorką  lazurową a dla jej  koleżanek z roku właśnie śnieżną sowę oraz połówkę pomarańczowego  gerbera. Rozmawiałam ostatnio z Justyną o przesłaniu mi zdjęcia jej koszulki z sikorką i ma to zrobić na dniach. Tym czasem zamieszczam tylko szablon. Niestety wielu zdjęć koszulek nie mam , ponieważ w tamtych latach posiadałam jedynie aparat produkcji CCCP - "FED" z 1978 r.
Wilk - zbliżenie

Wilk to dla mnie zwierzą pełne siły i niepokoju. Istota wolna, nieoswojona przez człowieka. Będąc na bieszczadzkich bezdrożach można czasem przy dużym szczęściu spotkać kilka sztuk. Mnie się to nie udało. Mój brat miał okazję zaobserwować jednego w pobliżu Magury Małostowskiej. Pamiętam jak opowiadał, że patrzył na niego z pogardą w oczach i bez cienia strachu. Nie uciekł na widok człowieka. Twardziel :) Wilki bieszczadzkie zyskały rozgłos dzięki Brigitte Bardo, która poprzez swoją fundację propagowała ochronę nad tym gatunkiem w Polsce.

Gerber
Sowa śnieżna

piątek, 3 września 2010

Mój artykuł w "WENA desing"



Wczoraj zakupiłam w kiosku długo wyczekiwany wrześniowo - październikowy nr WENY. Wszystkich, których ciekawi sposób w jaki powstają koszulki zapraszam do zakupu i przeczytania. Na wszelkie pytania które do mnie dotrą odpowiem na blogu.  Dzisiaj rozpoczynam pracę nad bożonarodzeniowym bieżnikiem do kolejnego numeru :)


Tymoteuszek i jego króliczek

czwartek, 2 września 2010

Zmierzch wampirów

Katarzyna Maria i jej wszystkie wampiry :)

Ta młoda osoba to moja bratanica i chrześnica - Katarzyna Maria. Pieszczotliwie nazywam ją "Diablicą" ale to pozytywne określenie. Dziewczyna jest po prostu odważna w swoich wypowiedziach, sarkastyczna w dowcipie i pełna energii. Nogi ma cały czas w ruchu jakby ziemia ją pod nimi parzyła :) Każda minuta to nowy pomysł. Ma dopiero 14 lat a tyle dobrej energii i zajęć, że nie wiem czy w ogóle opłaca jej się spać. Kiedy spędzamy razem czas, dostarcza mi mnóstwo pozytywnej energii. Można by było zaoszczędzić na prądzie gdyby jakoś udało ją się do tej elektryki podłączyć :)
W wakacje 2009 r, spędzała u mnie dwa tygodnie. Zbliżał się termin jej wyjazdu i postanowiłyśmy wybrać się na jakiś film. Tymek był malutki ale już mogłam go bez "cyca" zostawić na dłużej. W końcu mogłam wyjść "do ludzi". Wyboru w kinie nie było tylko "Zmierzch". Bez wielkiego przekonania poszłyśmy i  w sumie nie żałowałyśmy. Katarzyna została wielką fanką sagi a mi przypomniały się czasy jak to szukało się tej wielkiej miłości. Oczywiście międzyludzkiej ;) Na jej urodziny wiedziałam, że idealnym prezentem będzie koszulka z Edkiem. Tym bardziej, że rodzice wystarali się o zakup całej sagi.
W koszulce wykorzystałam zdjęcie z głównego plakatu. Zmieniłam brązową tęczówkę na czerwoną - dla akcentu wampirzego. Dodatkowo w  najjaśniejszych miejscach na twarzy do białej farby dodałam brokatu. Efekt był super, bo Edziu jak świeciło słońce mienił się tymi diamencikami jak w filmie. Pierwszy raz zastosowałam tak brokat i byłam ciekawa czy wytrzyma pranie. Do dzisiaj jest to dla mnie niewiadomą, ponieważ koszulka z obawy przed utratą "diamentowego blasku" jest wietrzona :)

Edziu Cullen :)