środa, 20 kwietnia 2011

Dalajlama dla Tulki

Dalajlama - zbliżenie.
Nareszcie bo długich trudach skończyłam koszulkę dla Tulki. Najpierw miałam problem z kupieniem koszulki a potem zabrakło mi farb. Miałam co prawda jakieś pozostałości ale nie wystarczyły by na tak duży obrazek. Stanęłam przed dylematem: kupić kolejne małe słoiczki, które starczą mi na chwilę czy spróbować kupić farby na których pracowałam dawniej? Postanowiłam znaleźć dostawcę moich dawnych farb i sami wecie jakie problemy miałam z ich zakupem. Wszystko  dobrze się skończyło, farb mam całe 5 l. Mogę malować i malować :)
W końcu mogłam wywiązać się z tego "tulkowgo" zamówienia, które przysporzyło mi wiele radości podczas jego wykonywania. Z przodu koszulki znajduje się postać Dalajlamy z okładki książki "Dalajlama.Autobiografia duchowa". Z tyłu koszulki znajduje się hasło "ratuj Tybet", które jest równocześnie logiem fundacji. Gorąco polecam stronę internetową wszystkim dla których ważne jest prawo do wolności udręczonego narodu Tybetu.
Jak już wspomniałam, koszulkę malowałam z uśmiechem na twarzy bo przede wszystkim mogłam wykonać portret i do tego, co jest u mnie raczej rzadkością, w kolorze. Trochę powalczyłam z kolorem i mam nadzieję, że wygrałam.

Oto fotograficzna relacja z etapów malowania.

Szkic zrobiłam w komputerze bo w końcu posiadanie tabletu Intuosa 4 zobowiązuje aby nie leżał bezczynnie. Gotowy rysunek wydrukowałam na kartonie.

 Najpierw wycięłam miejsca w których znajdował się kolor bordowy.

 Ponieważ koszulka jest czarna podmalówkę robi się z dodaniem białej farby kryjącej.

 Następnie odcięłam miejsca w których znajduje się kolor pomarańczowy.

Przesłoniłam bordową farbę fragmentem odciętego szablonu aby...

 ...nakładając farbę pomarańczową nie zatarły się ich granice.

 Tak wyglądał obrazek po ściągnięciu szablonów.

 A to kolejne etapy pracy nad szczegółami postaci i portretu.


 Gotowa koszulka w całości a po niżej kilka zbliżeń.



 Tył koszulki wykonałam wcześniej niż jej przód. Zrobiłam szablon literowy i wytapowałam odpowiednimi kolorami. Przy czym słowo "Tybet" musiałam najpierw podmalować na jasno różowo a po wyschnięciu farby pokolorować pędzelkiem na kolor czerwony. 


Zbliżenie napisu.

Koszulkę już jutro chciałabym wysłać do Tulki a teraz po wyschnięciu czeka mnie zaprasowanie obu stron aby utrwalić farbę.
Serdecznie pozdrawiam w ten piękny środowy dzień :)

czwartek, 14 kwietnia 2011

Kartki świąteczne już gotowe.


Zrobiłam właśnie ostatnią 17 karteczkę na te nadchodzące święta. To już moja tradycja, że na każde święta wymyślam nowe kartki. W domu mam pełno kartonów i innych ozdobników a zawsze to taniej wyjdzie niż gotowce ze sklepów, jeśli się ma dużą rodzinę i daleko :) Postanowiłam się nimi pochwalić i pokazać jak można je wykonać.


Potrzebne nam będą: dwa prostokąty, mniejszy w kolorze fuksji i ciut większy (ok 5mm) w czerwieni oraz papier wizytówkowy w formacie A5. Wcześniej trzeba sobie zaprojektować w edytorze tekstowym pozdrowienie "Wesołego Alleluja!" a następnie wydrukować. W środku kartka ma również już wydrukowane życzenia. 


Z przybrów artystycznych potrzebujemy złotej farby akrylowej, płaskiego pędzelka, kleju typu wikol i kleju brokatowego w kolorze czerwonym.

 Wycinamy sobie z kartonika kształt kurczaczka, który przy pomocy gąbki i złotej farby tapujemy na fuksjowym prostokącie. Robimy to dokładnie na obrzeżach a w środku możemy pozostawić lekkie niedobicie farby, które przybierze nam kształt skrzydełka. W mokrej jeszcze farbie drewnianym końcem pędzla zbieramy farbę tworząc oko.

  Po wyschnięciu kurczęcia pod oczkiem rozsmarowujemy małą kropelkę brokatowego kleju aby nasz kurczak nabrał rumieńców. Następnie sklejamy Fuksjowy kartonik z większym czerwonym. Przyklejamy do kartki i płaskim pędzlem malujemy dookoła ramkę złotą farbą. Farba jet słabo kryjąca dzięki czemu uzyskujemy ciekawy efekt.

Kartoniki można sobie wybrać również w innych kolorach ale złota farba najlepiej jest widoczna na ciemniejszych.
Pozdrawiam i wracam do następnych artystycznych zadań!

wtorek, 12 kwietnia 2011

DJ z prac dawnych.

DJ - zbliżenie
Biała flaga schowana już do szuflady. Pan z hurtowni zadzwonił we środę i tak od czwartku jestem w posiadaniu 5 l nowiuśkich farb. Zamówiłam sobie kolory podstawowe bo resztę się wymiesza :) Trochę mnie to kosztowało nerwów, czekania a na końcu pieniędzy ale Pan Hurtownik zachował się bardzo honorowo i za to, że musiałam tyle czekać obniżył mi cenę „prawie” do tej,  jaką miałam zapłacić pierwotnie.  Kiedy farby mój mąż wniósł do domu to zaraz musiałam pootwierać, powąchać i kolory porównać czy to na pewno te same na których pracowałam jeszcze u „Wujka Grześka” i BINGO!!! Te samiutkie. Radość niezmierna!  Od razu do pracy się nie zabrałam, bo na weekend przyjechali  w odwiedziny przyjaciele Lurka i Kropek :)  Posiedzieliśmy przy trunkach i „Kołysance” (czyli Polnishe Wampiren, bardzo mnie śmieszy ostatnio ten film Machulskiego już 4 raz  go oglądałam), obgadaliśmy bieżące sprawy z życia prywatnego i zawodowego, bardzo fajnie było.
Nastał poniedziałek a ja musiałam rozplanować pracę na ten tydzień. Zaczęty obraz oraz koszulka dla Tulki no i jeszcze czas zabrać się za kartki świąteczne. Roboty dużo a czas goni. Podczas gdy ja będę w pocie czoła pracować nad w/w rzeczami zamieszczam zdjęcia koszulki, które wygrzebałam w moim T-shirt’owym portfolio.
Koszulka na zamówienie od dziewczyny tytułowego Dj’a o ksywce Jerry. Koszulka była prezentem na urodziny. Dziewczyna prosiła o postać DJ’a z przodu, koniecznie musiał być przed stołem mikserskim. Z tyłu miała się znajdować ksywka. Postaci szukałam w necie i trochę się samych buziek naoglądałam zanim znalazłam duet ze stołem mikserskim ;)
Oto gotowe zamówienie z przed lat. A ja wracam do pracy :)
DJ - całość
DJ - zbliżenie całości
DJ- napis

sobota, 2 kwietnia 2011

Przymusowa kapitulacja.


Nie daje rady…  „Biednemu zawsze wiatr w oczy”, to przysłowie najlepiej charakteryzuje moją obecną sytuację.  Na początku marca skończyły mi się farby. Postanowiłam więc zakupić ich większą ilość aby w razie W, nie szukać  w sieci. Znalazłam dostawcę, złożyłam zamówienie i odłożyłam pieniądze. Pan w terminie przez siebie wyznaczonym nie zadzwonił do mnie z informacją czy farby są już do odebrania. Jak na złość, wyskoczyły dodatkowe wydatki i musiałam ruszyć odłożone pieniądze.  Telefonu nadal nie było a ja nie mając pieniędzy nie dowiadywałam się o stan farb. W końcu uskładałam pieniądze i zadzwoniłam do hurtowni w przekonaniu, że farby już na pewno od dawna na mnie czekają. Jak wielkie było moje zdziwienie kiedy Pan odpowiedział: „O jejku, całkiem o tym  zamówieniu zapomniałem”. Takim o to sposobem farby miały być na bank, w ten wtorek lub środę ale we czwartek okazało się, że jednak  będą po poniedziałku,  ale to już na 100 %. W te procenty akurat nie wierzę…
Takim oto sposobem zamówienia na koszulki stoją, na blogu nowych  „koszulkowych postów” brak a ja wzięłam się za malowanie obrazu.  W między czasie z resztek farb, jakimś cudem udało mi się stworzyć dwie koszulki do artykułu, który ukaże się w majowo-czerwcowej „Wena design”. Zrobiłam też komputerowy szkic koszulki dla Tulki, którą raz jeszcze przepraszam, że ta realizacja tak długo się ciągnie. Wiem, że to wszystko przejściowe kłopoty. Grunt to znaleźć odpowiedzialnych i słownych dostawców.  Teraz doceniam luksus pracy dla „Wujka Grześka”, koszulki i farby były dostępne na bieżąco. Obecnie wszystko sama muszę sobie zorganizować.  Dobrze, że chociaż cieplej na dworze. Za wiosną jednak nie przepadam bo gdy wszystko kwitnie i jest tak cudownie ja cierpię z powodu alergii.  Kiedy tylko farby trafią w moje ręce obiecuję więcej postów z realizacji nowych  koszulkowych wyzwań. Będzie co oglądać, obiecuję :)
Pozdrawiam serdecznie i miłego weekendu życzę.