sobota, 2 kwietnia 2011

Przymusowa kapitulacja.


Nie daje rady…  „Biednemu zawsze wiatr w oczy”, to przysłowie najlepiej charakteryzuje moją obecną sytuację.  Na początku marca skończyły mi się farby. Postanowiłam więc zakupić ich większą ilość aby w razie W, nie szukać  w sieci. Znalazłam dostawcę, złożyłam zamówienie i odłożyłam pieniądze. Pan w terminie przez siebie wyznaczonym nie zadzwonił do mnie z informacją czy farby są już do odebrania. Jak na złość, wyskoczyły dodatkowe wydatki i musiałam ruszyć odłożone pieniądze.  Telefonu nadal nie było a ja nie mając pieniędzy nie dowiadywałam się o stan farb. W końcu uskładałam pieniądze i zadzwoniłam do hurtowni w przekonaniu, że farby już na pewno od dawna na mnie czekają. Jak wielkie było moje zdziwienie kiedy Pan odpowiedział: „O jejku, całkiem o tym  zamówieniu zapomniałem”. Takim o to sposobem farby miały być na bank, w ten wtorek lub środę ale we czwartek okazało się, że jednak  będą po poniedziałku,  ale to już na 100 %. W te procenty akurat nie wierzę…
Takim oto sposobem zamówienia na koszulki stoją, na blogu nowych  „koszulkowych postów” brak a ja wzięłam się za malowanie obrazu.  W między czasie z resztek farb, jakimś cudem udało mi się stworzyć dwie koszulki do artykułu, który ukaże się w majowo-czerwcowej „Wena design”. Zrobiłam też komputerowy szkic koszulki dla Tulki, którą raz jeszcze przepraszam, że ta realizacja tak długo się ciągnie. Wiem, że to wszystko przejściowe kłopoty. Grunt to znaleźć odpowiedzialnych i słownych dostawców.  Teraz doceniam luksus pracy dla „Wujka Grześka”, koszulki i farby były dostępne na bieżąco. Obecnie wszystko sama muszę sobie zorganizować.  Dobrze, że chociaż cieplej na dworze. Za wiosną jednak nie przepadam bo gdy wszystko kwitnie i jest tak cudownie ja cierpię z powodu alergii.  Kiedy tylko farby trafią w moje ręce obiecuję więcej postów z realizacji nowych  koszulkowych wyzwań. Będzie co oglądać, obiecuję :)
Pozdrawiam serdecznie i miłego weekendu życzę.

3 komentarze:

  1. Ej no,Gosiek spokojnie..z wiosną wszystko się rozkręci :) a gałązki może jakbyś trochę pomoczyła w misce to by się nie łamały.Reszta czyli owal koła też się pojawi tylko się nie śpiesz! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Może tak miało być?:) Może właśnie namalujesz obraz swojego życia, a może po takim okresie przymusowej abstynencji wrócisz do pracy z większą energią?:):) Czego gorąco ci życzę:)
    ...i czekam na owoce twojej pracy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tego obrazu arcydzieła raczej nie będzie. Maluję upominek na I Komunię siostrzenicy mojego męża. Będzie to postać Jezusa w takim komunijnym wieku w komponowana w klimtowskie tło. Trochę ikona, trochę ozdobnik. Jak go ukończę to go zaprezentuję :)
    Ps. FARBY JUŻ SĄ!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za komentarz :)